o szczęście hrabiego Mosca della Rovere; ale miał poczucie honoru i był szczery kiedy mówił o dymisji. W życiu swojem nie skłamał księżnej; ona zresztą nie zwróciła najmniejszej uwagi na ten list; powzięła już postanowienie, i to postanowienie bardzo ciężkie, mianowicie udawać że zapomniała o Fabrycym; po tym wysiłku wszystko było jej obojętne.
Nazajutrz w południe, hrabiego, który dziesięć razy zachodził do pałacu Sanseverina, wpuszczono wreszcie; ujrzawszy księżnę przeraził się... Ma czterdzieści lat! powiadał sobie, a wczoraj tak świetna, tak młoda!... Wszyscy mi mówili, że, w czasie rozmowy z Klelją Conti, wyglądała równie młodo i o ileż ponętniej!
Głos, ton księżnej były równie niezwykłe jak jej twarz. Ton ten, wyzuty z wszelkiego uczucia, z wszelkiego ludzkiego zainteresowania, z wszelkiego gniewu, sprawił iż hrabia pobladł; przypomniał mu jednego z przyjaciół, który, parę miesięcy wprzód, mając umrzeć i już przyjąwszy sakramenty, chciał z nim pomówić.
Po kilku minutach, księżna zdolna była mówić. Spojrzała na hrabiego, oczy jej pozostały zgasłe.
— Rozstańmy się, drogi hrabio, rzekła głosem słabym ale wyraźnym i starając się głos ten uczynić miłym: rozstańmy się, tak trzeba! Niebo mi świadkiem, że, od pięciu lat, byłam wobec ciebie bez zarzutu. Dałeś mi świetną egzystencję, w miejsce nudy, która byłaby moim smutnym udziałem w Grianta; bez ciebie byłabym znalazła starość o kilka lat wcześniej... Z mojej strony, jedynem mem staraniem było dawać ci szczęście. Dlatego właśnie że cię kocham, ofiarowuję ci to rozstanie po dobremu, jak mówią we Francji.
Hrabia nie zrozumiał; musiała powtarzać kilka razy. Zbladł i, rzucając się na kolana przy jej łóżku, rzekł wszystko, co zdumienie a później rozpacz mogą nasunąć rozumnemu człowiekowi, zakochanemu bez pamięci. Co chwilę ofiarowywał się podać do dymisji i jechać za swą przyjaciółką na jakieś odludzie o tysiąc mil od Parmy.
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/50
Ta strona została przepisana.