jąć albo owe dobra, albo gratyfikację, proszę nie szukać innego pośrednika niż mnie. Podjąłbym się, — dodał, zniżając głos — wystarać o powiększenie kwoty lub nawet o dołączenie do tych dóbr sporego kawałka lasu. Gdyby Wasza Ekscelencja raczyła okazać księciu nieco wyrozumienia i delikatności w sprawie tego urwisa, który się znalazł pod kluczem, dałoby się może związać tytuł książęcy z majątkiem, który ofiarowałaby Ekscelencji wdzięczność narodowa. Powtarzam Waszej Ekscelencji: w tej chwili książę wściekły jest na panią Sanseverina, ale jest mocno zakłopotany, i to do tego stopnia, iż niekiedy gotów jestem odgadywać jakieś tajemnicze okoliczności, których mi nie śmie wyznać. W gruncie rzeczy, moglibyśmy tu znaleźć kopalnię złota, w ten sposób, że jabym panu sprzedawał jego najtajniejsze sekrety. Nic łatwiejszego; uważają mnie za pańskiego śmiertelnego wroga. Książę, o ile wściekły jest na tę damę, o tyle uważa, jak wszyscy zresztą, że pan jeden mógłby skutecznie poprowadzić sekretne rokowania z Medjolanem. Czy Ekscelencja pozwoli mi powtórzyć dosłownie wyrażenie księcia? rzekł Rassi, rozgrzewając się; słowa mają swoją fizjognomję, której nie umiałby oddać żaden komentarz; z pewnością pan w nich wyczyta więcej ode mnie.
— Pozwalam wszystko, rzekł hrabia wciąż z roztargnieniem pukając w marmur złotą tabakierką; pozwalam wszystko i będę wdzięczny.
— Niech mi Wasza Ekscelencja da szlachectwo z prawem dziedziczności, niezależnie od krzyża, a będę aż nadto zadowolony. Kiedy wspominam księciu o szlachectwie, odpowiada mi: „Łajdak, taki jak ty, szlachcicem! trzebaby od jutra zamknąć sklepik: nikt w całej Parmie nie chciałby już szlachectwa“. Aby wrócić do sprawy z Medjolanem, książę, nie dalej niż trzy dni temu, powiadał mi: „Jedynie ten ladaco potrafi plątać i rozplątywać te intrygi; jeśli go wypędzę lub jeśli wyjedzie za nią, trzeba mi się wyrzec nadziei zostania kiedyś liberalną i ubóstwioną przez całe Włochy głową kraju“.
Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/59
Ta strona została przepisana.