Strona:PL Stevenson Dziwne przygody Dawida Balfour'a.djvu/193

Ta strona została przepisana.

Torrance postępowaliśmy za nimi w pewnem oddaleniu.
Noc już zupełnie zapadła, gdy zbliżyliśmy się ku domowi stryja. Ciemno było i cicho tylko miły wietrzyk szumiał z południowo-zachodniej strony, przygłuszając odgłos naszych kroków. W całym domu było zupełnie ciemno, zdawało się, że stryj udał się na spoczynek. Było to najlepszem dla naszych zamiarów. Szeptem odbyliśmy ostatnią naradę, oddaleni od domu już tylko o kilkadziesiąt kroków, następnie prawnik, jego pisarz i ja, ukryliśmy się za węgłem domu, a Alan podszedł bliżej i zaczął stukać do drzwi.

...
Odzyskuję mą własność.

Alan stukał długo; nareszcie usłyszałem szelest otwieranego ostrożnie okna i widziałem, jak stryj umieścił się w swojem obserwatorjum. Dość było widno, aby stamtąd mógł widzieć Alana, stojącego, jak czarny cień, na progu domu. My trzej świadkowie byliśmy zupełnie przed jego wzrokiem ukryci, nie było więc nic takiego, co mogło wydać się groźnem uczciwemu człowiekowi w jego własnym domu. Stryj jednak patrzał badawczo przez jakiś czas na stojącego mężczyznę a gdy się odezwał, w głosie jego czuć było obawę.
— Co to jest? — spytał, — czego żądasz? to nie jest pora na odwiedziny dla przyzwoitych ludzi, a nie chce mieć do czynienia z nocnemi ptakami. Muszę cię uprzedzić o tem, że w ręku trzymam nabity pistolet.
— Czy mówię z samym panem Balfour? — odrzekł Alan, cofając się i patrząc do góry w ciemnościach. — Bądź no pan ostrożny z tym pistoletem, bo jeszcze może pęknąć.
— Co cię tu sprowadza i kim jesteś? — zapytał stryj gniewnie.
— Co do mego nazwiska, nie mam zamiaru ogłaszać go na całą okolice, lecz inna rzecz co do tego, co mnie tu sprowadza. Dotyczy to więcej pana, niż mnie, i jeżeli pan koniecznie tego sobie życzy, to mogę to głośno wypowiedzieć.
— A cóż to takiego? — spytał.
— O Dawidzie, — rzekł Alan,
— Coś powiedział? — krzyknął stryj zmienionym głosem.
— Czy każesz wymienić i nazwisko?
Nastąpiła pauza; po chwili stryj oświadczył z pewnem wahaniem, że może lepiej będzie, gdy go wpuści do domu.