Uczuła zrazu radość, że znijdzie na dno morza i pozostanie z nią na zawsze, ale zaraz wspomniała, iż ludzie żyć w wodzie nie mogą i ci, którzy przybywali do pałacu jej ojca, byli zawsze martwi.
— Ocalę go! — powiedziała sobie.
Potem, nie bacząc na ostre deski i gwoździe mogące poszarpać jej delikatne ciało, zaczęła szukać księcia, to nurkując, to wyłaniając się na powierzchnię.
Dosięgła go w końcu. Żył jeszcze, ale był wyczerpany zupełnie walką. Uczynił kilka słabych poruszeń i szedł pod wodę, kiedy go chwyciła w ramiona, a podtrzymując dała się wraz z nim ponieść fali, zmierzającej do brzegu.
Burza ustała o świcie, wzeszło jasne słońce, oblewając świat złotą poświatą. Pod jego wpływem zaróżowiło się potrosze lice leżącego na piasku, ale oczy miał ciągle zamknięte.
Strona:PL Stokrotka i inne bajki.djvu/32
Ta strona została uwierzytelniona.