Pewnego dnia nadeszła nagle burza i Falk schronił się przed falami w jaskinię, zwaną Steenfoll. Była to jakby kamienna galerja, otwarta ze stron obu, a fale przelewały się przez nią w chwili przypływu.
Dojście do tej galerji było niewygodne wielce, gdyż jeno od góry, przez wąską szczelinę i chowali się tu jeno chłopcy, celem płatania figlów. Falk zeszedł tu jednak i usiadł na występie skalnym. Pod nogami kotłowała woda, on zaś zapadł w zwyczajne marzenia o zatopionym okręcie i jego skarbach. Długo trwało, zanim zauważył, że burza minęła i właśnie miał wyść, gdy nagle, z głębi galerji doszło go wyrzeczone wyraźnie słowo:
— Car — mil — han.
Spojrzał w górę, potem na dół i zawołał bezwiednie:
— Wielki Boże! Wszakże to właśnie słowo słyszę we śnie.
Strona:PL Stokrotka i inne bajki.djvu/67
Ta strona została uwierzytelniona.