Strona:PL Strindberg - Samotność.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.

W tej chwili odwrócił się mój muzyk od fortepianu i teraz zrozumiałem, że grał dla niej, że ją widział... i przez cały czas wiedział, że ona tam się znajduje.
Czułem się zbytecznym i niewygodnym, to też objawiłem zamiar odejścia. Ale zatrzymał mnie i rozeszliśmy się później, uplanowawszy, że znów zabierzemy się do wspólnej pracy.




VII.

Odtąd zachodziłem często do mojego muzyka; z jednej strony dla tego, że w jego pokoju wracała mi moja młodość, powtóre pracowaliśmy wspólnie. Że zaś przytem używałem na jego muzyce, nie uważałem tego za żadne nadużycie, ponieważ nie grał dla mnie lecz dla niej.
Przez dalsze wieczory powtarzała się niemal w zupełności ta sama podpatrzona scena w jej izdebce. Wszystko było mniej więcej takie samo. Dziecko, serwetka, szklanka mleka, jedynie kwiaty w wazoniku odświeżano ale zawsze były to chryzantemy, zmieniające się w ten sposób, że trzeci miewał rozmaite barwy, tylko dwa białe zawsze stanowiły ton podstawowy.