Strona:PL Strindberg - Samotność.djvu/108

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy usiłowałem zbadać tajemnicę czaru, który wywierała ta młoda dziewczyna, doszedłem do przekonania, że polegał on raczej na ruchach niż kształtach, bo jej rytmiczne ruchy zdawały się zlewać z jego muzyką. Tak, doznawałem wrażenia, jakoby on komponował do jej taktu, do jej rytmicznych kroków, kołyszącego się chodu, ruchu ramion niby skrzydeł, jej pochylenia karku.
Nigdy nie rozmawialiśmy o niej, udawaliśmy że jej nie widzimy, lecz żyliśmy jej życiem i pewnego razu spostrzegłem, że wprowadziłem ją do swojego poematu muzycznego — nie byłoby się na co uskarżać, gdyby nadawała się do mojego utworu, opartego na smutnych myślach. Ale właśnie tego jej brakło, gdyż dusza jej uderzała w takt trzechćwierciowy i zawsze kończyła walcem. Nie chciałem nic mówić, wiedziałem bowiem, że przy pierwszych słowach, którebyśmy wymienili, prysnąłby czar a gdyby mu przyszło wybierać między nią a mną, puściłby mnie bez namysłu.


Zima ta przesunęła się bardzo łagodnie, gdyż nie byłem już sam, miałem jakiś cel przechadzek a przytem doznawałem wrażenia, jak gdybym żył