mach prywatnych, lecz w krótce doszło się do przekonania, że przyjaciel sprawił sobie do surduta podszewkę, której miano „moja żona“. Przeważnie poczęły się szwy próć. W jej obecności trzeba było mówić o „czemś innem“ a jeżeliś się zapomniał, gdzieś jest i jąłeś mówić o tem, co cię zajmuje, następowało zazwyczaj jedno z dwojga: albo pani zabrała głos i po dyktatorsku rozstrzygała wszystkie kwestye, na co z grzeczności musiałeś się w milczeniu zgodzić lub też wstała i uciekła do dziecinnego pokoju, nie pokazując się aż przy stole a wtedy doznawałeś uczucia, jak gdybyś był żebrakiem lub nicponiem, którego traktowano jako chcącego odciągać męża od domu i rodziny, od obowiązków i wierności małżeńskiej.
Tak nie mogło iść długo, zresztą dzieliły przyjaciół antypatye wzajemne ich żon. Jedna drugiej tyle miała do zarzucenia!
Zostaliśmy więc przy kawiarni. Ale co ciekawe, to to, że nie przesiadywało się już tu tak chętnie, jak dawniej. Wmawiano w siebie, że był to grunt neutralny, na którym nikt nie był gospodarzem i nikt gościem. Żonaci jednak mieli niespokojne sumienie, że ktoś drugi siedzi tym czasem w domu sam, ktoś, kto gdyby rzeczywiście był sam w świecie, znalazłby sobie również towarzystwo, ale obecnie jest skazany na samotność w domu. A przytem: goście kawiarniani byli przeważnie stanu wolnego a więc pewnego rodzaju nieprzyjaciele i zdawało się jakoby oni, nie mając ogniska rodzinnego,
Strona:PL Strindberg - Samotność.djvu/15
Ta strona została uwierzytelniona.