łem tę twarz ujrzeć zeszpeconą, gdyż wyrostek jest brzydki owym brakiem proporcyi rysów, ową niemiłą mięszaniną nadczłowieka, jako pozostałości z dziecka i budzącego się w młodzieńcu życia zwierzęcego ze śladami namiętności i pociągu zmysłowego, trwogi przed czemś nieznanem, żalu za tem, czego już popróbował i tą ustawiczną krytyką wszystkiego, nienawiścią ku wszystkiemu, co jest po nad nim i ciąży mu a co za tem idzie nienawiścią do starszych, lepiej położonych, nieufnością do całego życia, które świeżo zmieniło niewinne dziecię w drapieżnego człowieka. Znałem to przecie wszystko z doświadczenia i pamiętam, jaki wstrętny byłem jako młodzieniec, gdy wszystkie moje myśli mimowoli obracały się tylko około jadła, napitku i nizkich rozkoszy.
Widoku tego nie pożądałem zgoła, wiedziałem nazbyt dobrze, iż tak jest, jak sobie wyobrażałem a czemu winien nie byłem wcale, gdyż jestto zwykły porządek rzeczy. Rozsądniejszy od swoich rodziców, nigdy nie żądałem nic w zamian od mojego syna, wychowałem go na wolnego człowieka i od początku pouczyłem go o prawach zarówno jakoteż i o obowiązkach jego względem świata, siebie samego i bliźnich. Ale wiedziałem, że on przyjdzie z żądaniami, które rozrosły się niepomiernie, mimo, że prawa jego do mnie skończyły się z piętnastym rokiem jego życia. A że będzie sobie kpił ze mnie, gdy będę mu mówił o jego obowiązkach, to wiedziałem także... z własnego doświadczenia.
Strona:PL Strindberg - Samotność.djvu/80
Ta strona została uwierzytelniona.