głowę pochyloną przy robocie podniosła do góry, w przygasłych jej źrenicach błysnął promień.
Ach, żal za niemi
Za oczkami, za czarnemi,
Ach, żal serce boli
Niema, niema złotej doli.
Co to jest?
Czy zmartwychwstała z grobu ona cudna, nigdy nie zapomniana wiosna? Czy znowu dla niej kwitną róże i białe płateczki jaśminów: czy powróciła młodość ze wszystkiemi złudzeniami, ze snami złotemi?... przy fortepianie siedzi Gustaw — śpiewają razem: głosy ich obojga połączyły się w harmonijny duet miłości tryumfującej, wszechpotężnej. Tylko ta zwrotka smutna brzmi dziwnie bardzo... trudno udawać żal, gdy w sercu radość. — Ona przymusza się by nie wybuchnąć śmiechem srebrzystym, on utopił wzrok w jej oczach głębokich jak morze.
Gdy pierwszy raz nucił piosnkę drżącą bezmiernym bólem, ona rozgniewała się bardzo. Kto słyszał tak zuchwale szczęściu urągać — płakać gdy dusza przepełniona słodyczą, to grzech, o grzech wielki! Śpiewała jednak później, ponieważ prosił bardzo serdecznie, ponieważ sprawiała mu swoim śpiewem przyjemność.
I rozbrajał ją wreszcie słowami
Bo w jej oczach taka siła,
Że mnie kochać przymusiła!
To chociaż następna zwrotka znowu drgała owym bólem, wspomnienie słodkiego przymusu łagodziło go potrosze.
Och nie złagodziło, nie zmniejszyło ani trochę, gdy śpiewali tę pieśń po raz ostatni, lub raczej, gdy on śpiewał, a Flora łkała, łkała, łkała... Serce powinno było pęknąć w tej ciężkiej chwili. Nie pękło jednak marne!...
— Czy na długo rozstajemy się, Florciu? mówił — Bóg to wie... Ale słuchaj, nie wolno zapomnieć, nie wolno rozwiązać świętych węzłów dusz. Kiedykolwiek powrócę, zostaniesz moją żoną, obraz twój będzie mi skracał dni rozłąki. Pamiętaj...
Takie były ostatnie słowa.
Pisywał — lata mijały, list coraz słabiej powtarzał dawne echa, wreszcie umilkły...
A Flora?
Flora umrzeć z tęsknoty nie mogła, pracowała bowiem na