z takiemi życzeniami w obecności chorego w tak niebezpiecznym, jak mój teraźniejszy, stanie.
Ten napad gniewu nadwątlił siły Rodina, opuścił głowę, na poduszkę i zatabaczoną chustką otarł spiekłe usta.
— No, no, uspokój się, miły ojcze — odpowiedział kardynał ojcowskim tonem — nie miej tak zgubnych myśli, ani wątpić, że Opatrzność wysokie ma względem ciebie zamiary, kiedy cię już zachowała od tak wielkiego niebezpieczeństwa... Miejmy nadzieję, że cię jeszcze wydźwignie z tego, co ci zagraża w tej chwili.
Rodin odpowiedział chrapliwem mruczeniem, odwracając się do ściany. Niezmieszany prałat mówił dalej:
— Opatrzność nietylko cię wydźwignęła z niebezpieczeństwa, ale więcej jeszcze uczyniła... Niezmiernie ważne ]est to, co ci powiem; posłuchaj mnie tylko uważnie.
Opatrzność chciała, abyś w napadzie obłąkania wyjawił niechcący bardzo ważne rzeczy.
I prałat czekał z niespokojną ciekawością skutków cnotliwej zasadzki, urządzonej na osłabiony umysł jezuity.
Lecz ten, ciągle odwrócony do ściany, nie okazał nawet, że go siły opuszczają i pozostał milczący.
— Pewno się zastanawiasz nad temi słowy, wielebny ojcze — rzekł kardynał — słusznie postępujesz, gdyż idzie o rzecz wielkiej wagi; tak, powtarzam ci, Opatrzność dozwoliła, abyś, podczas twego obłąkania, wymówionemi słowy objawił najskrytsze myśli, któreby ci wielce mogły zaszkodzić... Krótko ci powiem, podczas ataku obłąkania zeszłej nocy, który trwał blisko dwie godziny odkryłeś tajony cel swych intryg w Rzymie z wieloma członkami świętego kolegjum.
Tu kardynał wstał, nachylił się nad łóżkiem choregu śledząc, jakie to uczyni wrażenie na fizjognomji Rodina.
Ale on nie dał mu do tego dosyć czasu. Jak trup, poddany działaniu stosu galwanicznego, nagle podskakuje, rzuca się i miota, tak Rodin podskoczył na łóżku, obrócił się, podniósł i usiadł, usłyszawszy ostatnie słowa prałata.
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1050
Ta strona została skorygowana.