Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1057

Ta strona została skorygowana.

mnąc papier w ręku — że przed śmiercią nędzna wyznała pannie Cardoville, że oddawna ją szpiegowała z rozkazów waszej wielebności...
Rodin skinieniem niecierpliwem i popędliwem dał znak księdzu d‘Aigrigny, aby prędko czytał.
I ksiądz d‘Aiigrigny czytał co następuje:
— „Mówią, że od kilku dni marszałek okazuje się mniej zmartwiony, mniej niespokojny, mniej smutny; ostatnim razem spędził parę godzin ze swemi córkami, co mu oddawna już nie zdarzyło się. Przykra fizjognomja jego żołnierza Dagoberta coraz jest pogodniejsza... symptomaty te uważać można za dowód znacznego polepszenia w położeniu marszałka.
„Po piśmie poznaliśmy, że ostatnie bezimienne listy zwrócone zostały posłańcowi przez żołnierza Dagoberta, nie będąc nawet rozpieczętowane przez marszałka, pomyślimy o sposobie przesłania ich inną drogą“.
Potem, spojrzawszy na Rodina, d‘Aigrigny rzekł mu:
— Wasza wielebność pewno sądzi podobnie jak ja, że to doniesienie jest niezupełnie zadawalające?...
Rodin schylił głowę. Ze zmarszczonej jego twarzy wyczytać było można jak martwiło go to, że nie mógł mówić; dwa razy sięgnął ręką do swej szyi, patrząc z ubolewaniem na księdza d‘Aigrigny:
— Ach!... zawołał ksiądz d‘Aigrigny z gniewem, przeczytawszy inne pismo — za jedno pomyślne zdarzenie, dzień dzisiejszy wiele przynosi nieszczęśliwych!...
Kardynał również podzielając niepokój Rodina, rzekł do księdza d‘Aigrigny:
— Wielebny ojcze, cóż to wyczytujesz z tego pisma?
— Mniemano, że nikt nie wie o pobycie w naszym domu pana Hardy — rzekł ksiądz d‘Aigrigny — a przecież lękać się wypada, aby Agrykola Baudoin nie odkrył mieszkania dawnego pryncypała i żeby mu nie podał listu za pośrednictwem kogo z domowników... I tak — dodał ksiądz d‘Ai-