Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1060

Ta strona została skorygowana.

kuje. W rzeczy samej, po pół godzinie przyszedł mężczyzna, około trzydziestu lat mający, brunet wysokiego wzroku jednooki, ubrany w surdut koloru kasztanowatego i czarne pantalony; przybył z gołą głową jak się zdaje z sąsiedztwa. Ten mężczyzna zasiadł u stołu razem z kowalem. Dosyć żywa rozmowa wszczęła się między nimi, ale nieszczęściem nic z niej rozumieć nie można było. W pół godziny przeszło, Agrykola Baudoin dał w rękę mężczyźnie jednookiemu pakiecik, który, jak się zdaje zawierał złoto, gdyż mała była jego objętość a jednooki był nader wdzięczny.
„Nazajutrz, bardzo rano udano się w okolicę handlu win przy ulicy la Harpe, czekano tam aż do wpół do pierwszej; kowal przybył. Ponieważ udano się tam z wszelkiemi ostrożnościami, żeby nie być poznanym, można więc było, podobnie jak wczoraj wejść do pokoju i usiąść dość blisko kowala, nie dając mu jednak powodu do podejrzenia; niebawem przybył mężczyzna jednooki i oddał mu list, zapieczętowany czarnym lakiem.
„Na widok listu, Agrykola Baudoin zdawał się być tak wzruszony, iż wprzód nim go przeczytał, widziano wyraźnie łzę, spadłą mu na wąsy. Obaj wyszli z handlu.
„Udano się za nimi w ślad, zdaleka; jak wczoraj, mężczyzna jednooki wszedł do wiadomego domu przy ulicy Vaugirard. Agrykola szedł z nim aż do bramy, potem długo słaniał się koło murów, jak się zdawało, chcąc rozpoznać miejsce; kiedy niekiedy coś sobie zapisywał w notesie.
„Potem kowal spiesznie się udał ku placowi Odeon, gdzie wziął dorożkę. Toż samo uczyniono, idąc za nim śledzono go; udał się on na ulicę Anjou do panny Cardeville. Szczęśliwem zdarzeniem, w chwili gdy wdziano Agrykolę, wchodzącego do pałacu, powóz z liberją panny Cardoville wyjeżdżał z bramy; był w nim koniuszy tej panny z człowiekiem bardzo licho ubranym i któremu bardzo źle patrzyło z oczu, był przytem bardzo blady.