Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1065

Ta strona została skorygowana.

— A czy powiedziałeś mu pan, jak bolesna jest to operacja?...
— Bez mała, dałem mu poznać, proszę waszej Wysokości.
I, przystąpiwszy do Rodina, który, nie przestając pisać i myśleć, wcale nie zwracał uwagi na tę pocichu prowadzoną rozmowę.
— Wielebny ojcze — rzekł doktór poważnym głosem — czy chcecie w przeciągu tygodnia być na nogach?
Rodin skinął gestem pełnym ufności, który znaczył:
„Właśnie już jestem na nogach“.
— Nie łudź się, wielebny ojcze — odpowiedział doktór — wyborny to kryzys, ale potrwa krótko, a jeżeli nie przystąpimy do operacji, o której nadmieniłem zaprawdę!... powiadam to bez ogródki... po takiem wstrząśnieniu... za nic nie ręczę.
Rodin prędko napisał i podał do przeczytania doktorowi te słowa:
„Dałbym sobie uciąć ręce i nogi.. byle tylko żyć. Gotów jestem“.
I poruszył się, chcąc powstać.
— Muszę oświadczyć waszej wielebności, nie dlatego, żebym go straszył, lecz żeby mu dać czas do zebrania odwagi dodał doktór Baleinier — bo ta operacja jest bardzo bolesna...
Rodin ruszył ramionami i pewną ręką napisał:
„Proszę zabrać mi wszystko... a głowę tylko pozostawić!...“
— Wielebny ojcze — rzekł doktór Baleinier — wypadałoby waszej wielebności położyć się...
Rodin napisał:
„Przygotuj pan, co mu potrzeba... ja tymczasem napiszę bardzo pilne rozkazy; dasz mi pan znać, kiedy będziesz gotów“.
Potem złożywszy zapisany papier który zapięczętował