Doktór podał mu tabliczkę, Rodin oparł na niej papier i napisał, co następuje, jakby mu nagle na myśl przyszło.
„Lepiej jest nie tracić czasu... Kazać natychmiast uprzedzić barona Tripeaud o rozkazie przytrzymania, wydanym przeciw jego totumfackiemu Leonardowi, aby go ostrzegł“.
Dziwny to i straszny był widok, zarazem smutny i prawie fantastyczny. Trzej księża w czarnych długich sukniach, nachyleni nad ciałem, podobniejszem do trupa, niż do żyjącego człowieka, mając usta przyłożone do rurek, jakby do smoków, wychodzących z piersi Rodina, jakby ssali krew, lub wykonywali na nim jakieś czary. Przenikliwa, odrażająca woń przypalonego ciała, rozchodziła się już po pokoju... każdy pomocnik słyszał pryskanie... był to odgłos pękającej od ognia skóry Rodina w czterech miejscach na piersiach...
Znosząc te straszne tortury, Rodin czerpał odwagę i siłę w nadziei... i rzecby raczej można, w pewności, że żyć będzie... Taki to był hart tego niezłomnego charakteru, taka potęga tego dzielnego umysłu, iż nawet pośród niepodobnych do opisania boleści, ulubiona jego myśl ani na chwilę go nie opuszczała... Podczas rzadkich przerw, Rodin jeszcze myślał o sprawie Rennepontów, obliczał możność jej wygrania, układał najszybsze środki działania, czując, że nie było ani minuty czasu do stracenia. Pomimo bólu, Rodin, leżąc na wznak, zaczął znowu pisać; będąc w takiem położeniu, wziął tabliczkę w lewą rękę, podniósł ją blisko i pisał prawą ręką. Na pierwszej kartce napisał kilka znaków alfabetycznych; były to cyfry, które sam dla siebie wymyślił i niemi wyrażał sekrety, o których nie chciał udzielić nikomu wiadomości. Na kilka chwil wprzód, wpośród męczarni, przyszła mu nagle jakaś bardzo ważna myśl; uważał ją za dobrą i notował, obawiając się zapomnieć jej podczas większych boleści, które zmusiły go przerwać ją dwa czy trzy razy, gdyż, choć skóra jego paliła się zwolna, jednakże paliła się, pisał
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1069
Ta strona została skorygowana.