ile możności lepiej wyglądać; sądził bowiem, że los sierot zależeć będzie od jego rozmowy z tym urzędnikiem.
Z biciem, serca sięgnął ręką do klamki, powiedziawszy dziewczętom coraz bardziej stwożonym tylu przypadkami:
— Ukryjcie się dobrze w łóżku, moje dzieci... jeżeli koniecznie będzie potrzeba, aby tu kto wszedł, wtedy sam tylko burmistrz wejdzie...
Potem drzwi otworzywszy, żołnierz postąpił do sieni i rzekł:
— Leżeć!... Ponury tu.
Pies usłuchał, z wyraźną niechęcią. Pan jego musial dwa razy powtórzyć mu rozkaz wstrzymania się od wszelkiej napaści przy spotkaniu oberżysty, który z latarnią w jednej, a czapkę trzymając w drugiej ręce z uszanowaniem poprzedzał burmistrza; za tym sędzią, o kilka schodów niżej, widać było przy słabem świetle latarni ciekawe twarze gospodarskiej czeladzi.
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/107
Ta strona została skorygowana.