pozwoliła towarzyszyć jej na ulicę Klodoweusza, i oboje się tam udali.
Dzięki przytomności Adrjanny i jej zręcznemu zmyśleniu, wyrobnica dała się przekonać, że Cefiza mogła jeszcze być przeniesiona do najbliższego ambulansu, gdzie udzielano jej potrzebnej pomocy i, jak się zdawało, nie tracono nadziei, że wyzdrowieje.
Garbuska powali przychodziła do siebie; nie wszystko odrazu pojmowała, co jej mówiono, dlatego i powyższą bajkę przyjęła bez najmniejszego podejrzenia, i o tem także nie wiedząc, że Agrykola znajduje się w towarzystwie panny Cardoville.
— Pani to, Cefiza i ja winnyśmy życie — rzekła Garbuska, zwróciwszy swoją łagodną melancholijną twarz do Adrjanny. — Pani to, klęczącej na tem poddaszu... przy tem łożu nędzy, na którem ja i moja siostra, chciałyśmy umrzeć... bo Cefizie... jak mnie pani zapewniasz... równie jak i mnie wcześnie udzielony został ratunek?
— Tak, bądź spokojną, moje życie, dopiero co powiedziano mi, że odzyskała przytomność. Lecz, powiedz mi — dodała panna Cardoville wzruszonym głosem — nim powzięłaś tak rozpaczliwy krok, pisałaś do mnie, nieprawdaż?
— Tak, pani.
— Niestety! — rzekła smutnie Adrjanna — nie odebrawszy odpowiedzi ode mnie, pewno sądziłaś, że ja o tobie zapomniałam... że okazałam się względem ciebie okrutnie niewdzięczną?...
— Sądziłam, że słusznie obraziłaś się, pani, mojem nagłem odejściem od niej...
— Ja... obrazić się!... Niestety! twojego listu... nie otrzymałam...
— A przecież pani wiesz, żem do pani pisała?
— Tak jest, wiem nawet i o tem, żeś go pisała u mego odźwiernego; nieszczęściem, oddał on ów list jednej
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1084
Ta strona została skorygowana.