z moich służących imienia Floryna, mówiąc jej, że list był od ciebie.
— Florynie; tej pannie, niegdyś tak dobrej dla mnie? — Floryna zdradzała mnie niegodziwie; zaprzedawszy się mym nieprzyjaciołom, służyła im za szpiega. Ale umarła, ona także... tak młoda... tak piękna!... Pomimo błędu, śmierć jej głęboko mnie wzruszyła; bowiem wyznała swoje błędy z żalem; dzięki jej wyznaniom przekonałam się, jak słuszny był twój wstręt do pewnego nędznika, którego ja ciągle broniłam przeciwko twym podejrzeniom.
— Pana Rodina... — rzekła Garbuska, wzdrygnąwszy się.
— Tak jest... — odpowiedziała Adrjanna — ale nie mówmy teraz o tych ludziach... Myśl o nich popsułaby mi radość oglądania ciebie... chwała Bogu, coraz lepiej ci... bo głos twój już nie jest słaby, a lica zaczynają się rumienić Bogu dzięki, szczęśliwa jestem, że cię znajduję!... Tyle ci chcę powiedzieć!
Tu lica panny de Cardoville pokryły się żywym rumieńcem.
— A czemże zasłużyć sobie mogłam na takie zaufanie pani? — zapytała coraz mocniej zdziwiona Garbuska.
— Delikatność twojego serca, pewność twego charakteru — odpowiedziała Adrjanna z małem wahaniem... — zresztą, jesteś kobietą... i pewna jestem, że lepiej niż ktokolwiek inny pojmiesz, co ja cierpię, i litować się będziesz nade mną...
— Nad panią litować się... — rzekła Garbuska, której zdziwienie powiększyło się jeszcze — ja, nad panią... która jesteś tak dostojną damą i której tak zazdroszczą.. ja tak niska, tak nic nie znacząca, litować się mam nad panią?
— Powiedz raczej, moja kochana przyjaciółko — rzekła Adrjanna po chwilowem milczeniu — najdotkliwszemi
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1085
Ta strona została skorygowana.