głupstwach, jakie on wyrabiał z jej bukietem; a potem, nie wiesz pani? wszystkie noce przepędzał nie kładąc się, a częstokroć płakał w salonie, gdzie, jak mi powiadano, pierwszy raz panią zobaczył... wie pani... przy oranżerji... A portret pani, który zrobił z pamięci na zwierciadle, i tyle innych rzeczy. Nakoniec ja, która go kochałam i która to widziałam, z początku strasznie się na to gniewałam, a potem było dla mnie tak tkliwem, tak rozczulającem, iż nie mogłam wstrzymać się od łez... O! tak... tak... uważaj tylko pani... jak teraz, choć nic nie widzę, tylko myślę o tym biednym księciu. Ah! pani... masz minę tak łagodną, tak dobrą, nie czyń go więc nieszczęśliwym, kochaj go choć troszkę, tego biednego księcia... Bo cóżby to pani szkodziło, gdybyś go kochała?
Nie wiemy, co Adrjanma miała odpowiedzieć na tę niewczesną prośbę Róży-Pompon, gdy nagle odezwał się na schodach przeraźliwy, ostry, skrzeczący głos, jak można było wnosić, chcący naśladować koguta.
Adrjanna wzdrygnęła się ze strachu, niebawem jednak twarz Róży-Pompon, dopiero co bolejąca, wzruszona politowaniem, teraz zajaśniała radością, i dziewczyna, poznawszy owo hasło, zawołała, klaszcząc w ręce:
— To Filemon! Ach! ten warjat, jaki on zawsze zabawny! Zawsze go się trzymają żarty, a mnie to zawsze bawi!
I otarła ostatnią łzę śmiejąc się do rozpuku z żarcików Filemona, które jej się wydawały zawsze świeże, zawsze ucieszne, chociaż już je znała.
Adrjanna, nie chcąc przedłużać kłopotliwego i śmiesznego położenia, poszła wprost do drzwi i otworzyła je ku zdumieniu Filemona, który, ujrzawszy ją, cofnął się o parę kroków.
Filemon, tęgi zuch, brunet, wysoki, przybywający z podróży miał na głowie biały baskijski kaszkiet; czarna wielka broda spadała mu falisto na jasno-niebieską
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1099
Ta strona została skorygowana.