Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1122

Ta strona została skorygowana.
IV.
ADRJANNA I DŻALMA.

Książę zbliżył się powoli do panny Cardoville.
Pomimo gwałtownej namiętności młodego Indjanina, jego niepewny, nieśmiały krok dowodził mocnego wewnętrznego wyruszenia. Jeszcze nie śmiał spojrzeć na Adrjannę; nagle bladość okryła mu twarz, a piękne jego ręce, z religijnem uszanowaniem złożone na piersiach, zwyczajem, oznaczającym cześć w jego kraju, mocno drżały; zatrzymał się na kilka kroków przed Adrjanną lekko schyliwszy głowę.
Adrjanna powstała z krzesła i drżącym głosem rzekła do Dżalmy:
— Książę, szczęśliwa jestem, że go tu przyjąć mogę — potem, wskazawszy portret, na ścianie nad nią wiszący, dodała jakgdyby przedstawiała księcia trzeciej osobie: — Książę... moja matka...
Była to delikatna myśl Adrjanny, chcącej przez to dać poznać księciu, że przy rozmowie jej z Dżalmą obecną będzie jej matka. Było to zabezpieczenie siebie i księcia od zapędów pierwszego spotkania, tem bardziej mogącego obłąkać, że oboje wiedzieli o swej gorącej i wzajemnej miłości; że oboje byli zupełnie niezależni.. Książę zrozumiał myśl Adrjanny; i dlatego, gdy dziewica wskazała mu portret swej matki. Dżalma pełnem szczerości, wdzięku i prostoty poruszeniem, schylił się z uszanowaniem przed portretem, i rzekł męskim, dźwięcznym