Pan Hardy, jak już powiedzieliśmy, mieszkał w pawilonie domu pokuty, należącego do domu przy ulicy Vaugirard, zajmowanego przez jezuitów. Zajmował on mieszkanie na dole pawilonu, wychodzącego frontem na ogród; przezorny to był wybór, wiadomo bowiem, jak przebiegle i zręcznie używali jezuici środków, a nawet materjalnych widoków, ażeby sprawiać mocne wrażenie na osobach, które zamierzali sobie zniewolić.
Była blisko druga godzina po południu; lubo przyświecało piękne słońce kwietniowe, jednakże jego promienie nie dochodziły już przez ów wysoki mur do tej części ogrodu ciemnej, wilgotnej, zimnej jak piwnica, do której prowadziły drzwi do pokoju, w którym przebywał pan Hardy.
Na ścianie, naprzeciw łóżka, zawieszony był duży krucyfiks ze słoniowej kości, na tle z czarnego aksamitu, na kominku stał zegar w hebanowej oprawie, ze smutnemi godłami ze słoniowej kości, jako to: klepsydrą, kosą czasu, trupiemi głowami i t. p.
Na ścianach, zamiast obrazów, pozawieszane były tablice, z napisami, których treść była równie niewesoła.
Zobaczmy, co czytał pan Hardy za każdym razem, we dnie, czy w nocy, gdy błogi sen uciekł z pod zaczerwienionych od łez powiek:
„Prędko będzie po tobie na tym padole... obejrzyj się..
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1126
Ta strona została skorygowana.
V.
ODWIEDZINY.