kim razie koniecznie, najdalej za pół godziny, muszę mieć w ręku papiery, o których mówiłem.
— Już one od dwóch lub od trzech dni powinny być gotowe i podpisane, gdyż stosownie do danego mi polecenia, pisałem tego samego dnia, w którym stawiano moksy wielebnemu ojcu... i...
Rodin, zamiast prowadzić dalej tę cichą rozmowę, wlepiwszy oczy w ukryty w ścianie otwór, zaczął przypatrywać się pilnie, co się działo w pokoju pana Hardy, potem kiwnął ręką na księdza d‘Aigrigny, aby nic nie mówił.
Rodin i ksiądz d‘Aigrigny zaczajeni w kryjówce, wypatrzyli każde poruszenie i wysłuchali każde słówko następującej rozmowy w pokoju pana Hardy.
— Otóż... proszę pana, mój uczciwy brat — rzekł Agrykola do pana Hardy, przedstawiając mu Gabrjela — jest to najlepszy, najgodniejszy ksiądz, jakiego pan sobie możesz wyobrazić... Racz go posłuchać, a odrodzisz się nadzieją, szczęściem i zostaniesz nam przywrócony. Posłuchaj go, a zobaczysz, jak on zedrze maskę zwodzicielom którzy cię oszukują; tak, tak, zedrze im maskę, bo i on także był ofiarą tych nędzników, nieprawdaż Gabrjelu?
Młody misjonarz skinął głową na kowala, aby miarkował swoje uniesienie i rzekł do pana Hardy miłym, dźwięcznym głosem:
— Jeżeli w swem przykrem położeniu uznasz pan za pożyteczne rady brata w Chrystusie, jestem na jego usługi... A zresztą, pozwól pan powiedzieć sobie, że mam dla niego wielki szacunek i szczerze jestem życzliwy.
— Mnie, mości książę? — rzekł pan Hardy.
— Wiem, panie — odrzekł Gabrjel — o jego dobroci dla mego przybranego brata; wiadoma mi jest pańska życzliwość i nieoszacowana troskliwość o dobro jego rzemieślników, oni też kochają, uwielbiają pana; oby szczera ich wdzięczność, oby wewnętrzne przeświadczenie, że byłeś miły Bogu, którego nieskończona dobroć cieszy się
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1142
Ta strona została skorygowana.