Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1188

Ta strona została skorygowana.

wątpił, że jego córki bardzo mało do niego mają przywiązania. Męska jego twarz przybrała wtedy wyraz tak tkliwy i zarazem tak boleśnie przejmujący, w jego wzroku tak się malowało udręczenie i rozpacz, iż Róża i Blanka przelęknione, rozczulone, przejęte żalem, idąc za mimowolnym popędem, rzuciły się ojcu na szyję, oblały go łzami i pokryły pocałunkami. Marszałek Simon nie rzekł ani słowa; córki nie mówiły także nic i wreszcie wszyscy troje zrozumieli się... Próżne objawy, fałszywe powątpienia kłamliwe, przewrotne rady, wszystko znikło.
Marszałkowi brakło słów do wyrażenia swych uczuć. Drżący, obłąkany, całując czoło, włosy swych córek, płacząc, wzdychając, śmiejąc się, stracił przytomność, nie posiadał się z nadmiaru szczęścia; a potem zawołał:
— Przecież je znowu znalazłem... albo raczej... nie, nie, nigdy ich nie straciłem... One mnie kochały... Oh! już teraz... od tej chwili, nie wątpię o tem...
— O mój ojcze!... więc kochasz nas tak, jak my ciebie kochamy? — zawołała Róża z czarującą naiwnością.
— A więc będziemy mogły często, bardzo często, codzień rzucić ci się na szyję, uściskać cię, ucałować cię oświadczyć ci naszą radość, że z tobą jesteśmy?
— Pokazać ci, mój ojcze, skarby przywiązania i miłości, któreśmy zgromadziły dla ciebie w głębi naszych serc, niestety! bardzo smutnych, żeśmy ich użyć dotąd nie mogły?
— Będziemy mogły powiedzieć ci jawnie, na cały głos wszystko, cośmy dotąd pocichu sobie myślały i powiedzieć ci nie mogły?
— Tak, będziecie mogły... będziecie mogły wszystko — rzekł marszałek Simon — lecz któż wam dotąd przeszkadzał... moje dzieci?... Ale nie, nie odpowiadajcie mi.. dosyć o tej przeszłości... wiem o wszystkiem... rozumiem wszystko... moje zatrudnienia... tłumaczyłyście je po swojemu... tak was zasmucało.. ja zaś, po swojemu tłumaczyłem sobie wasz smutek... wystawić to sobie łatwo mo-