Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1193

Ta strona została skorygowana.

znużenie... Pierwszy to raz uczuła brak sił ta, co przebiegła równym, zwyczajnym krokiem, bezpiecznie, obojętnie, ruchomą ławę spiekłych pustyń, kiedy tymczasem rozpalone zawieje ich piasków pochłaniały całe karawany podróżnych...
Jej radość była wielka, niezmierna...
Lecz podniebienie jej coraz bardziej schnie, gardło ogniem pała... Spostrzega strumień i rzuca się na kolana, chcąc się orzeźwić jego bieżącą, czystą, jak kryształ wodą. Cóż się dzieje? W tem głębokiem zwierciadle... spostrzega, że się zestarzała... Ona, co więcej niż od osiemnastu wieków, po całym świecie i przez tyle pokoleń, wlekła tę niezmienną młodość... Ona zestarzała się... ona może nareszcie mieć nadzieję, że umrze... Głowa, którą męczennik trzyma w ręku... zdaje się przez swoje granitowe powieki, nawpół przywarte śmiercią rzucać na tułającą się żydówkę spojrzenie miłosierdzia i politowania. A to ona, Herodjada w okrutnym szale pogańskiej uciechy, żądała, aby jej przyniesiono głowę świętego męczennika! I to przy stopach obrazu męczennika pierwszy raz... od tylu wieków... ciężące Herodjadzie przekleństwo nieśmiertelności zdaje się być z niej zdjęte!
— „O! niedocieczona tajemnico! o boska nadziejo — wołała ta kobieta — nareszcie gniew niebieski ukaja się... Ręka Przedwiecznego sprowadza mnie do stóp tego świętego męczennika... u jego stóp zaczynam być stworzeniem ludzkiem... A to za karę, za jego śmierć Zbawiciel skazał mnie na wieczne tułactwo...
— „O mój Boże! pozwól, abym nie ja jedna tylko doznała odpuszczenia winy... Ów rzemieślnik, czy podobnie jak ja, może mieć nadzieję, iż zakończy swoje odwieczne tułactwo?
— „Panie!... gdzież on jest?... Czy już odjąłeś mi zdolność, którąś mnie był obdarował, widzenia go, słyszenia nawet w największej odległości? O! panie!... po-