Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1205

Ta strona została skorygowana.

— Dokąd to, mój wielebny ojcze? Do marszałka?
— Niezupełnie do niego; pani wsiądziesz do swego powozu, ja wezmę fiakr: ja będę się starać dostać do dziewcząt; tymczasem pani zaczekasz na mnie o kilka kroków od domu marszałka; jeżeli mi się powiedzie, jeżeli będę potrzebował jej pomocy, przyjdę do pani do powozu; odbierzesz pani ode mnie instrukcje i nikt nie będzie wiedział o tem, żeśmy się umówili.
— Niech i tak będzie, wielebny ojcze; ale, powiem prawdę, lękam się, gdy pomyślę o widzeniu waszej wielebności z tym grubijańskim żołnierzem — rzekła księżna.
— Pan Bóg czuwać będzie nad sługą — odrzekł Rodin. — Co do waszej wielebności, mój ojcze — dodał, zwracając się do księdza d’Aigrigny — natychmiast prześlij wasza wielebność wiadomej osobie przygotowaną już notę do Wiednia, z oznajmieniem, o bliskiem przybyciu tam marszałka. Wszystko jest przewidziane.