Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1218

Ta strona została skorygowana.

— Prócz mego ojca. nie mamy lepszego, czulszego, bardziej przywiązanego do nas przyjaciela nad Dagoberta — rzekła Blanka, zwracając się do księżny...
— Łatwo temu wierzę — odpowiedziała dewotka — gdyż panienka, również jak miła jej siostra, okazujecie się nader godnemi takiego poświęcenia...
— Poświęcenia — dodała księżna, zwracając się do Dagoberta — równie zaszczytnego dla tych, którzy je wzbudzają, jak i dla tych, którzy go dopełniają...
— Tak, pani, na poczciwość — rzekł Dagobert — szczycę się niem i chlubię się, bo jest czem... Ale, otóż i Róża ze swym skarbem.
W rzeczy samej młoda dziewica wyszła z pokoju, trzymając w ręku woreczek zielony, jedwabny, dosyć napełniony.
— Pragnęłybyśmy, aby nasza jałmużna zdołała przynieść choć małą ulgę niedoli, dla której ratunku kwestujesz pani — rzekła Róża — bo bezwątpienia okropne muszą być cierpienia nieszczęśliwych ludzi.
— Tak, bardzo dotkliwe — smutno odrzekła dewotka — to tylko przynosi pociechę w takich cierpieniach że osoby wszelkich klas okazują dla nich politowanie i miłosierdzie... Ja z mego powołania, jako kwestarka, lepiej niż ktokolwiek inny ocenić mogę tyle szlachetnych poświęceń, które także udzielają się, iż tak powiem, jak zaraza.. gdyż...
— Słyszycie, moje panny, słyszycie — zawołał Dagobert triumfujący i przerywając mowę księżnie, dla wytłumaczenia jej słów w znaczeniu, zgodnem ze swym oporem, przeszkadzającym sierotom udać się dla odwiedzenia chorej guwernantki. — Rozumiecie, co tak dobrze mówi pani? W pewnych razach poświęcenie staje się pewnym rodzajem zarazy... niema zaś nic gorszego nad zarazę... i...
Żołnierz nie mógł dokończyć, wszedł bowiem służący i oznajmił mu, że ktoś ma pilny interes do niego i chce