Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1250

Ta strona została skorygowana.
XI.
SZATAŃSKI POMYSŁ.

Rodin sam jeden przechadzał się po swym pokoju sypialnianym, w domu przy ulicy Vaugirard.
— Ze strony Rzymu — mówił do siebie — jestem spokojny, wszystko postępuje... zrzeczenie się jest już prawie gotowe... i jeżeli tylko będę mógł zapłacić umówioną sumę, książę kardynał zapewnia mi dziewięć głosów większości na najpierwszym conclave... naszego generała mam za sobą... Z tem wszystkiem, niepokoi mnie jeszcze korespondencja, jaką ksiądz d’Aigrigny, jak mówią, prowadzić ma z Malipierim... niepodobna mi było pochwycić jej...
I Rodin ścisnął sine usta owym strasznym uśmiechem, który twarzy jego nadawał wyraz szatański.
Po pewnej pauzie mówił dalej:
— Pogrzeb owego wolno-myśliciela, filozofa, przyjaciela rzemieślników, odbył się wczoraj w Saint-Herem Franciszek Hardy zgasł, w napadzie obłąkanego zachwycenia... Miałem jego zapis: ale to jest pewniejsze..
— Pozostaje jeszcze ruda i jej mulat... dziś mamy dwudziesty siódmy maja; pierwszy czerwca zbliża się... Wydawało się księżnej, że znalazła dobry sposób; i jabym tak samo sądził. Wyborna to była rzecz przypomnieć odkrycie Agrykoli Baudoin u tej warjatki, gdyż tygrys indyjski oszalał z dzikiej zazdrości; tak, to prawda, ale ledwo rozkochana gołębica zagruchała swym różowym