— Lecz ty... ty!... — mówił Indjanin przejmującym głosem.
— Nie idzie tu o mnie... — odpowiedziała Adrjanna — ty zabiłeś, zmażemy więc oboje twą zbrodnię... Nie wiem, co i jak się stało, lecz na miłość naszą przysięgam... w tem musi być jakaś okropna tajemnica!
— W obłąkaniu mego rozumu, uwierzyłem w złudzenie... Nakoniec... przychodzi mężczyzna... ty wybiegasz naprzeciw niemu... Wtedy ja, głowę ze złości straciwszy, ugodziłem kobietę... i zaraz potem zadałem cios mężczyźnie... widziałem ich, oboje padających; wtedy przyszedłem, aby tu umrzeć... i... znowu cię oglądam... oglądam, żeby się stać przyczyną twej śmierci... Och! nieszczęście, nieszczęście! ty masz umrzeć przeze mnie.
I Dżalma, mężczyzna, okazujący dotąd tak dzielny charakter, zaczął znowu głośno płakać, zanosząc się jak małe dziecko.
— Dosyć już łez, mój kochany — zawołała wesoło dziewica — zapomnijmy o łzach; same tylko uśmiechy radości i miłośi... uspokój się; nie.. nie... nasi zażarci nieprzyjaciele nie będą trjumfowali.
— Adrjanno... opamiętaj się!... zastanów się nad tem co mówisz...
— Wiem ja, co mówię... mam zdrowy rozsądek... Słuchaj mnie, mój aniele... teraz rozumiem wszystko. Wpadłszy w piekielną zasadzkę, którą ci przygotowali niegodziwi ludzie, popełniłeś zabójstwo. W tym kraju... wiedzieć trzeba, zabójstwo... okrywa hańbą... lub zasługuje na rusztowanie... I jutro... a może tej nocy jeszcze, byłbyś wzięty do więzienia; dlatego nasi nieprzyjaciele ułożyli sobie mężczyzna taki, jak Dżalma, nie czeka rusztowania, odbiera sobie życie. Kobieta, jak Adrjanna de Cardoville nie przeżyje hańby lub śmierci kochanka... zabije się... lub umrze z rozpaczy... Tak więc... straszna śmierć czeka jego... straszna śmierć dla jego kochanki... a dla nas... po-
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1272
Ta strona została skorygowana.