Ta strona została skorygowana.
— Bardzo rano.
— Nim się uda, czy pójdzie wprzód do kaplicy na modlitwę?
— Tak jest, pójdzie, bo taki jest zwyczaj wszystkich naszych wielebnych ojców.
— Wielebny ojciec śpisz razem z nim?
— Jako jego socjusz, zajmuję pokój obok jego pokoju.
— Mogłoby się zdarzyć — rzekł Faryngea po chwili milczenia — że wielebny ojciec, pogrążony w myślach o wielkich sprawach, jakie go obecnie zajmują, zapomniałby udać się do kaplicy... Przypomnij mu wasza wielebność ten pobożny obowiązek.
— Bądź pan o to spokojny — rzekł Cabocini.
I dwaj ci ludzie rozłączyli się.
Powróciwszy do siebie, ojciec Cabocini dowiedział się, że tej nocy przybyły z Rzymu goniec przywiózł depesze do Rodina.