Przezwyciężywszy mimowolne wzruszenie, jakie na nim wywarło nazwisko generała Simon, pryncypał zwrócił się do Rodina:
— Nie otwieraj jeszcze tych listów z Lipska, z Charlestown i Batawji. Bezwątpienia zawarte w nich wiadomości wskażą zaraz, jaki z nich uczynić trzeba użytek.
Sekretarz patrzył ma swego zwierzchnika z pytającą miną.
Ten zaś rzekł:
— Czy skończyłeś notatki, dotyczące medaljonów?
— Oto są...
— Przeczytaj, a w miarę potrzeby dodasz nowe szczegóły, które znajdziesz w tych trzech listach.
— Tak, — odrzekł Rodin, — będzie to dokładniejsze.
— Zobaczę, — podchwycił pan, — czy wiadomości są jasne i czy rzecz należycie przedstawiona, czy nie zapomniałeś, iż osoba, którą ma się tem zająć, nie powinna wiedzieć o wszystkiem.
— Pamiętałem o tem i odpowiednio opracowałem notatki...
— Czytaj.
Rodin czytał, co następuje, z wielką powagą i powoli.
Sto pięćdziesiąt lat temu pewna rodzina francuska, opuściła dobrowolnie kraj, przewidując nastąpić mające odwołanie edyktu Nantejskiego i w zamiarze uniknienia surowych edyktów przeciw hugonotom. Z członków tej rodziny
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/138
Ta strona została skorygowana.
II.
ROZKAZY.