Rodin, przeczytawszy, odpowiedział:
— Gabrjel, spodziewany jest codziennie z gór Skalistych, dokąd został wysłany, ponieważ koniecznie chciał się tam udać... Co za nieroztropność! Bezwątpienia nie był tam wystawiony na żadne niebzpieczeństwo, sam bowiem zawiadomił o swym powrocie. Skoro tylko przybędzie, co nastąpi prawdopodobnie w połowie tego miesiąca, jak pisze, wyprawię go niezwłocznie do Francji.
— Dodaj to do jego noty, — rzekł zwierzchnik Rodina.
— Już napisałem, — odrzekł tenże po chwili.
— Czytaj dalej, — wyrzekł jego zwierzchnik.
Rodin czytał: Nota Nr. 6.
Panna Adrjanna Rennepont de Cardoville.
Daleka krewna Jakóba Rennepont i misjonarza Gabrjela Rennepont, o czem jednak nie wie. Wkrótce skończy lat dwadzieścia jeden, w najwyższym stopniu ponętna, wyjątkowa piękna, lubo rudawa, wielkie zdolności umysłowe, ogromny majątek; lękać się wszakże trzeba o przyszłość tej młodej osoby, kiedy się zważy niesłychaną śmiałość jej charakteru. Szczęściem opiekun jej, baron Trippeaud, (otrzymał baronostwo w roku 1829, był dawniej pełnomocnikiem nieboszczyka hrabiego, księcia Cardoville), zależy z powodu swych interesów, prawie całkiem od ciotki, panny Cardoville, która jest nam całkiem oddaną; słusznie więc liczyć można na nią i na niego, pod względem poskromienia i zwyciężenia nadzwyczajnej, niesłychanej odwagi i postanowień tej dziewczyny, a z których na nieszczęście nie można korzystać dla osiągnięcia wiadomego celu.
Rodin nie mógł dalej czytać; raz i drugi zadzwoniono do furtki...
Sekretarz wstał, poszedł zobaczyć, kto dzwoni, poczem wrócił, trzymając dwa liisty i mówiąc:
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/146
Ta strona została skorygowana.