Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/176

Ta strona została skorygowana.

; i dlatego ten jeździł do portu, spodziewając się, iż ojciec Róży i Blanki przybędzie ze statkiem z Sumatry.
Dżalma bardzo wcześnie utracił matkę; dzieckiem jeszcze będąc, towarzyszył ojcu w wielkich łowach na tygrysy; zaledwo był młodzieńcem, szedł już z ojcem w obronie kraju, na wojnę... ciężką i krwawą.
Od śmierci matki pędził życie wśród lasów i gór ojczystych, a w nieustannych walkach przechował szlachetną naturę w dzielnym stanie dziewiczej czystości, nazywano go wspaniałym i nikt też nie był godniejszym tego przydomku.
Jako książę, okazywał się zawsze prawdziwym księciem, a w niewoli nakazywał swym dozorcom poszanowanie, milczeniem utrzymując swoją godność.
Nigdy nie usłyszano z ust jego skargi, na nic się nie żalił, zawsze poważny i melancholijnie spokojny... pomimo brutalnego obejścia, które go nieraz spotykało.
Aż dotąd przyzwyczajony do patrjarchalnego życia góralskiego w swym kraju, które przerwała tylko kilkomiesięczna niewola u Anglików, Dżalma nie znał, iż tak powiem, ucywilizowanego życia.
Nie mając rzeczywistych wad, Dżalma posuwał aż do ostateczności zalety charakteru: niezachwiany w dotrzymywaniu zaprzysiężonej wiary, poświęcający się choćby kosztem własnego życia, ufny bez granic, dobry aż do zupełnego zapomnienia o sobie samym, nieubłaganym był dla każdego, ktoby się okazał niewdzięcznym, kłamcą lub wiarołomnym.
Był to człowiek uczuciowy i bezwzględny. A taki człowiek w walce z temperamentem, wyrachowaniem, obłudą, oszustwem, podejściami, nieszczerością wyrafinowanego, jak np. paryskiego towarzystwa, przedstawiałby obraz bardzo ciekawy dla badacza...
Od kilku już chwil jakiś człowiek zbliżał się szybko ścieżką, która prowadziła prosto do alei, kędy przejeżdżał Dżalma: