— A czyż nie obiecał nam, że podstępem namówi Dżalmę, aby tu do nas przyszedł, a niech tylko między nas wejdzie... musi już być naszym...
— Czyż to nie kontrabandzista mówił nam również: kaźcie, niech Malajczyk uda się do namiotu Dżalmy... niech skorzysta z jego snu, ale niechaj go nie zabija, co by się mu udało z łatwością, ale niech mu wypisze na ramieniu imię Bohwanja; w ten sposób Dżalma przekona się o śmiałości, zręczności i posłuszeństwie braci naszych, i przekona się, na co odważyć się mogą tacy ludzie i zniewoli go dla nas, albo podziw, albo bojaźń.
— A jeżeli nie zechce do nas należeć, pomimo wszelkich powodów, jakie mieć może do nienawidzenia ludzi?
— Wtedy... Bohwanja rozstrzygnie o jego losie, — wyrzekł Faryngea z posępną miną, — wiem, co wówczas uczynić.
— Ale czy uda się Malajczykowi zaskoczyć Dżalmę we śnie? — spytał Murzyn — niedowierzająco.
— Niema śmielszego, zręczniejszego, obrotniejszego człowieka nad Malajczyka, — odparł Faryngea. — Opowiadał mi Mahal, że Malajczyk odważył się podejść w legowisku czarnego rysia, karmiącego swe dzieci... zabił matkę i zabrał samicę, którą potem sprzedał kapitanowi europejskiego okrętu. Dopnie on swego, jeżeli będzie możliwość najmniejsza.
— Dopiął już! — zawołał Indjanin, przysłuchując się osobliwszemu krzykowi, który się rozległ w lesie, wśród ciemnej nocy.
— Tak, to krzyk sępa, unoszącego swą zdobycz, — odezwał się Murzyn, nadsłuchując także, — to znak, którym bracia nasi zwiastują o złowionej zdobyczy.
Wkrótce potem przed budą ukazał się Malajczyk.
Okryty był jaskrawym perkalem.
— I cóż? — zagadnął Murzyn z ciekawością, — udało się?
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/202
Ta strona została skorygowana.