— Szczęściem... że nareszcie przyznajesz się, nędzniku, — mówił oficer, — a wy, żołnierze... miejcie na niego baczność... i na jego wspólników... bo odpowiecie za nich.
Sądząc, że jest igraszką niezwykłego snu, Dżalma żadnego nie czynił oporu, pozwolił związać się i prowadzić. Oficer spodziewał się, że z żołnierzami uda mu się wynaleźć Faryngea w zwaliskach, lecz daremne były poszukiwania i w godzinę odszedł do Batawji, gdzie konwój więźniów poprzedził go.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
W kilka godzin po tym wypadku Jozue van Dael kończył w taki sposób swój długi raport do Rodina w Paryżu:
...Takie były okoliczności, że nie mogłem postąpić inaczej, krótko mówiąc, jest małe złe za wielkie dobro.
„Trzej mordercy wydani zostali w ręce sprawiedliwości, a tymczasem. uwięzienie Dżalmy lepiej jeszcze wyświeca jego niewinność.
„Już dziś rano poszedłem do gubernatora, aby przemówić za tym młodym księciem: — Ponieważ, dzięki mnie, — rzekłem, — wpadli w ręce sprawiedliwości ci trzej wielcy zbrodniarze, spodziewam się przynajmniej pozyskać łaskę, że władza dozwoli wszelkimi w jej mocy będącymi sposobami wykazać niewinność i tak już znanego z nieszczęść i szlachetnych przymiotów księcia Dżalmy. Rzecz pewna, — dodałem — gdym wczoraj pośpieszył zawiadomić gubernatora, że można było zdybać sprzysiężonych, zebranych w zwaliskach Tchandi, wcale o tem nie myślałem, ażeby razem z nimi przytrzymano przybranego syna jenerała Simon, zacnego człowieka, z którym od pewnego czasu w najuczciwszych zostawałem stosunkach. Wypada więc wszelkiemi środkami odkryć niepojętą tajemnicę, która wprowadziła Dżalmę w to zgubne położenie, i — dodałem jeszcze — jestem tak pewny jego niewinności, że żadnej dla niego nie żądam szczególnej łaski. Zdoła on mężnie