przekonany tonem i powagą Rodina, — lecz chciałbym wiedzieć...
— Jeszcze jedno słowo, — rzekł Rodin, przerywając mu, — powinienem, muszę działać otwarcie i powiedzieć panu, dlaczego nalegam na wybór, o którym mówiłem, i chcę, żebyś go pan popierał. Mocnoby mnie to martwiło, gdybyś pan w tem upatrywał cień intrygi. Idzie tu poprostu o dobry uczynek. Proboszcz w Boiville, dla którego żądam pańskiej pomocy, jest człowiekiem, którym ksiądz d‘Aigrigny szczególniej się zajmuje. Lubo bardzo ubogi, jednakże utrzymuje przy sobie starą matkę.
Gdyby zajmował się zbawieniem pani de Sainte-Colombe, pracowałby około niej skuteczniej, niż którykolwiek inny, gdyż pełen jest skruchy i cierpliwości, a potem, rzecz oczywista, że przez, tę godną damę miałby niejakie korzyści, na którychby zyskała stara jego matka... Oto całe wyjaśnienie. Gdym się dowiedział, że dama ta ma zamiar kupić dobra, przyległe do parafji naszego protegowanego, napisałem o tem do pana margrabiego; on przypomniał sobie o panu i napisał do mnie, aby pana prosić, żebyś mu wyświadczył tę małą przysługę, która, jak pan widzisz, nie będzie bezowocną. Raz jeszcze powiem panu i dowiodę, że mam władzę utrzymania go na rządcostwie. I... jeszcze słówko... albo raczej jeszcze jeden warunek. Ten będzie równie ważny, jak pierwszy... Ażeby zapewnić moją, a nadewszystko pańską odpowiedzialonść, gdybyś się miał zgodzić na postawione ci warunki, żądam, abyś dwa razy na tydzień opisywał mi z najdrobniejszymi szczegółami wszystko, co spostrzeżesz w charakterze, postępkach i stosunkach pani de Sainte-Colombe, bo zważ tylko, że ja pragnę być zupełnie powiadomiony o postępowaniu mego protegowanego... tak, iż gdyby ci wpadło w ucho, a uznałbyś za naganne, zarazbym się o tem dowiedział z twojej korespondencji tygodniowej bardzo szczegółowej.
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/225
Ta strona została skorygowana.