Agrykola nie wiedział wcale i o których nie miał nigdy się dowiedzieć.
Młody kowal, nie będąc pięknym, miał jednakże twarz męską, prawą, był zarówno dobry, jak dzielny, posiadał serce szlachetne, ogniste, umysł niepospolity, wesołość łagodną i szczerą.
Młoda dziewczyna, razem z nim wychowana, kochała go tak, jak kochać może nieszczęśliwa istota, upośledzona od natury, która, z obawy pośmiewiska, zmuszona jest taić miłość w głębi swego serca....
Zniewolona do tej powściągliwości, do tego ukrywania, Garbuska nie unikała takiej miłości.
Poco? któżby się o niej mógł kiedy dowiedzieć? Jej braterskie przywiązanie ku Agrykoli, dostatecznie tłomaczyło jej zajmowanie się nim; syn zaś Dagoberta nawet nie domyślał się namiętnej miłości Garbuski ku niemu.
Taką to była młoda, ubogo ubrana dziewczyna, która weszła do izdebki, gdzie Franciszka zajmowała się przyrządzaniem wieczerzy dla syna.
— To ty, moja biedna, — rzekła, — nie widziałam cię rano; czy byłaś słaba?... Chodźże do mnie, niech cię pocałuję.
Dziewczyna pocałowała matkę Agrykoli i odpowiedziała:
— Miałam bardzo pilną robotę, proszę pani, i nie chciałam stracić ani chwili czasu, dopiero com ją skończyła... Pójdę teraz po węgle, czy nie potrzebuje pani czego?
— Nie, — moje dziecko... dziękuję ci.. ale jestem bardzo niespokojna... Już wpół do dziesiątej... Agrykola jeszcze nie przyszedł...
Poczem dodała z westchnieniem:
— On się zamęczy tą pracą dla mnie! Ach! nieszczęśliwa jestem, moja Garbusko... zupełnie straciłam wzrok... ledwie kwadrans mogę patrzeć... a już potem nie widzę nic
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/267
Ta strona została skorygowana.