dziewczyna namiętnie go kochała... a dzięki ułomności stała się powodem kłótni.
Pomimo wielkiej siły i odwagi, Agrykola tkliwy był, jak dziecko; gdy pomyślał jak to wspomnienie przykrem być musiało dla młodej dziewczyny, łzy stanęły mu w oczach i, podając rękę, rzekł do niej:
— Daruj mi moje głupstwo, pocałuj mnie, jeżeli się nie gniewasz...
I dwa razy ucałował blade, wychudłe policzki Garbuski.
Na to serdeczne przeproszenie, usta młodej dziewczyny zbielały, a biedne jej serce bić zaczęło tak mocno, iż musiała oprzeć się o róg stołu, ażeby nie upaść.
— Więc przebaczasz mi, nieprawdaż?.. — zapytał ją Agrykola.
— Tak, tak, — odrzekła, usiłując przezwyciężyć wzruszenie, — ale przebacz mi także moją słabość... gdyż na wspomnienie owego wypadku słabo mi się zrobiło... tak się o ciebie zlękłam... bo gdyby się tłum był za nim ujął....
— Ach! dla Boga!... — rzekła Franciszka, bezwiednie śpiesząc na pomoc Garbusce, — i ja nigdy w życiu tak się nie przestraszyłam.
— O! jeżeli o to... moja matko, — odezwał się Agrykola, chcąc zmienić przedmiot rozmowy, niemiły dla niego i dla szwaczki, — ty, matko, będąc żoną żołnierza... grenadjera Napoleońskiego... wcale nie jesteś mężna... O! mój dobry ojciec! Myśleć o tem nie śmiem, że on wkrótce przybędzie; głowę tracę, skoro o tem sobie przypomnę.
— Wkrótce przybędzie?... Bóg wie!... już od czterech miesięcy nie odebraliśmy listu.
— Ale w ostatnim, który podyktował komuś, gdyż, jak nam mówił z właściwą mu żołnierską otwartością, czyta dosyć dobrze, ale kiedy idzie o pisanie, to rzecz wcale inna; w tym liście mówił nam, abyśmy byli spokojni, że przybędzie do Paryża przy końcu stycznia; a na trzy lub
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/280
Ta strona została skorygowana.