ta kaucja dla niej będzie niczem... a dla ciebie wszytkiem. Od niej zależeć będzie utrzymanie życia twej rodziny...
— Słusznie mówisz, Garbusku — odrzekł kowal, smutny, i udręczony — może to i lepiej będzie spróbować... Jeżeli ta panna zgodzi się dać za mnie kaucję i jeżeli mnie to uchroni od więzienia... będę przygotowany na wszelki wypadek...
— Ale nie, nie — dodał Agrykola, wstając — nie, nigdy nie ośmielę się udać o to do tej pani. Jakiem prawem mógł, bym to uczynić?... Czemże jest mała, przezemnie wyświadczona przysługa... w porównaniu z tem, czegobym żądać miał od niej.
— Sądzisz więc, Agrykolo, że szlachetna dusza mierzy dobrodziejstwa, jakie ma wyświadczyć, — mierzy temi, których doznała?... ufaj mi w tem wszystkiem, co dotyczy serca, biedna jestem i z nikim równać się nie mogę; tak, nic nie mogę, nic nie mogę. A jednakże pewna jestem... tak, Agrykolo... pewna jestem... że ta pani, pod każdym względem, tak wyższa ode mnie, uczuje to, co ja czuję w tej chwili... tak samo, jak ja, zrozumie twoje okrutne położenie i uczyni z radością, z uciechą, z wdzięcznością, to, cobym ja uczyniła... gdybym cośkolwiek uczynić mogła.
Garbuska, niechcący, wymówiła ostatnie słowa z takim wyrazem żalu; w tem porównaniu, jakie biedna, wzgardzona, ułomna dziewczyna uczyniła, w porównaniu siebie z Adrjanną Cardoville, promieniejącą bogactwami, młodością i pięknością, było coś tak wzruszającego, iż Agrykola od łez wstrzymać się nie mógł; podał rękę Garbusce i rzekł jej rzewnym głosem:
— O! jaka ty jesteś dobra, ile w — tobie szlachetności, rozsądku i delikatności...
— Na nieszczęście... nie mogę nic więcej uczynić... tylko radzić.
— A ja pójdę za twoją radą, mój Garbusku; są to rady najwznioślejszej duszy, jaką mi się zdarzyło poznać...
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/301
Ta strona została skorygowana.