ny, jak nikt... a tu znajduję teraz nauczyciela... a tym nauczycielem ty jesteś...
— Ja... co przez to rozumiesz... cóżem takiego uczynił?
— Dla Boga! czy wiesz, że to są blizny męstwa — tu weteran chwycił w uniesieniu ręce Gabrjela — że te blizny są tak chwalebne... są chwalebniejsze od naszych... choć my jesteśmy wojakami z profesji...
— Tak... słusznie mówi ojciec — zawołał Agrykola i dodał z uniesieniem: — Otóż to księża... Jakże ja ich kocham, pokora chrześcijańska, miłość, odwaga!...
— Nie wychwalaj mnie tak... proszę cię — rzekł zakłopotany Gabrjel.
— Ciebie wychwalać... — odrzekł Dagobert — słuchajcież no... kiedy ja szedłem w ogień, czy to ja szedłem sam? czy nie widział mnie mój kapitan? czy nie było tam mych kolegów... czy w braku odwagi nie miałem miłości własnej, która dodawała bodźca; pomijając okrzyk wojenny, zapach prochu, odgłos trąb, huk armat, zapał mego konia, który djabelnie pode mną wyskakiwał, a wreszcie czułem wtedy Cesarza, czułem, że mnie pochwalą za ranę, dadzą krzyżyk... Dzięki temu wszystkiemu, uchodziłem za zucha... za tęgiego zucha... a czy nie sto razy większy zuch z ciebie, dziecko moje, bo ty sam jeden poszedłeś, bezbronny, aby stawić czoło nieprzyjaciołom sto razy sroższym od tych, z którymi my spotykaliśmy się, my szwadronami, z szablami i pistoletami w ręku, z towarzyszeniem granatów i kartaczów?
— Kochany ojcze — zawołał kowal — jak to pięknie, gdy mu tak oddajesz sprawiedliwość!...
— Ach! mój bracie... dobrocią swą dla mnie podwyższa on to, co samo przez się jest naturalnem.
— Naturalnem... dla takich jak ty śmiałków, tak — rzekł żołnierz — ale takich śmiałków jest mało...
— Och! tak, bardzo mało,bo takie męstwo jest najszacowniejsze, ze wszystkich męstw — wtrącił Agrykola.
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/311
Ta strona została skorygowana.