Nagle na widok drugiej osoby, poważnie zbliżającej się, Żorżetta i Lutyna stanęły pośród swych igraszek. Malutka King's Charles, co była o kilka kroków na przodzie, śmiała i wierna swemu imieniu, trzymała się krzepko na silnych nóżkach i śmiało czekała nieprzyjaciela, pokazując drwa rzędy ostrych ząbków, białych jak kość słoniowa.
Nieprzyjacielem była kobieta w podeszłym wieku, za którą biegł bardzo opasły jasno-kawowego koloru mops, ogon miał zakrzywiony w obrączkę, tułów okrągluchny, szerść połyskująca, szyjkę nieco wykrzywioną; szedł, stawiając nogi bardzo szeroko, krokiem poważnym. Jego pysk czarny, kłótliwy, zmarszczony, podwinięty od dołu z przyczyny dwóch zbyt wystających zębów, miał wyraz bardzo ponury i mściwy.
Nieprzyjemne to zwierzę nazywało się Monsieur.
Właścicielka mopsa, jejmość lat około pięćdziesięciu, średniego wzrostu, otyła, miała na sobie ubiór o tyle posępny i surowy, o ile Żorżetka wykwintny i wesoły. Składał się on z sukni koloru brunatnego, z czarnej mantyli jedwabnej i takiego kapelusza; twarz tej kobiety za młodu musiała być przyjemna, a policzki rumiane, brwi wydatne, oczy czarne, jeszcze bardzo żywe, wcale nie zgadzały się z fizjognomją cierpką, surową, jaką usiłowała sobie nadać.
Jejmość ta, powoli chodząca, ostrożna, była to pani Augustyna Grivois, pierwsza pokojówka księżnej Saint- Dizier.
Nietylko wiek, fizjognomją, ubiór tych dwóch kobiet uderzającą przedstawiały sprzeczność, ale nawet sprzeczność rozciągała się aż do zwierząt, które im towarzyszyły; taż sama była różnica między Lutyną a Monsieur, co między Żorżettą a panią Grivois.
Gdy pani Grivois spostrzegła małą King's Charles, na twarzy jej ukazały się zdziwienie i niechęć, co nie uszło oka młodej dziewczyny.
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/336
Ta strona została skorygowana.