— A gdzież są, panie, te kochane dzieci? — zapytała Adrjanna.
— U nas, pani... i to właśnie uczyniło tak trudnem moje położenie, to właśnie ośmieliło mnie, abym udał się do pani; nie dlatego, iżbym moją usilną pracą nie mógł zarobić tyle, ile potrzeba dla naszego małego tak powiększonego domu... lecz jeżeli mnie zaaresztują...
— Pana mają aresztować... a za co?
— Otóż, pani... racz przeczytać to ostrzeżenie, które przysłano na ręce Garbuski... tej biednej dziewczyny, o której pani wspomniałem... a która jest dla mnie siostrą.
I Agrykola podał pannie Cardoville bezimienny list, pisany do wyrobnicy.
Przeczytawszy go, Adrjanna ze zdziwieniem spytała kowala:
— Jakto, pan jesteś poetą?
— Nie mam, pani, ani tej pretensji, ani tej ambicji... tylko gdy powrócę do matki, po dziennej pracy... a częstokroć nawet, kując żelazo, dla rozrywki, lub wypoczynku, bawię się rymowaniem... już to jakiej ody, już to śpiewki...
— A ten śpiew robotników, o którym mowa w tym liście, musi być niebezpieczny?
— O nie, bynajmniej, jestem zupełnie kontent ze swojego losu... w zakładzie pana Hardy bardzo nam dobrze się dzieje, i ja w pierwszych wierszach wynurzyłem tylko życzenie, ażeby i inni używali podobnych korzyści, lecz wiadomo może pani, że w tych czasach spisków i zaburzeń w Paryżu łatwo można być obwinionym i uwięzionym... Niech-że padnie na mnie to nieszczęście... cóż się stanie z moją matką... moim ojcem i z dwiema sierotami, które powinniśmy uważać za należące do naszej rodziny, aż do powrotu marszałka Simon... dlatego, chcąc uniknąć tego nieszczęścia, przyszedłem panią prosić, abyś raczyła dać za mnie kaucję; takim sposobem nie wzięto-
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/361
Ta strona została skorygowana.