Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/386

Ta strona została skorygowana.

— Jeżeli tu nie zachodzi jakie nowe dziwactwo twej siostrzenicy... chęć sprowadzenia tu księcia, krewnego... dowodzi, że wie o nim coś więcej, aniżeli mogłaś domyślać się... Niema o czem wąpić, wie ona już o sprawie medaljonów. Trzeba się mieć na ostrożności, bo ona może zniweczyć wszystko.
— A więc — rzekła stanowczym głosem księżna — nie trzeba, nie można już wahać się... trzeba posunąć rzeczy nierównie dalej, aniżeli sądzimy... i niech się wszystko skończy dzisiaj...
— To prawie niepodobna.
— Wszystko jest możliwe, doktór i pan Tripeaud są nam przychylni — rzekła żywo księżna.
— Chociaż tak samo, jak ty, jestem pewny doktora i pana Tripeaud — rzekł margrabia, zastanawiając się — ale mogą się przestraszyć... gdy im się powie, aby zaraz przystąpili do działania; wstrzymać się więc wypada aż do rozmowy, jaką będziemy mieli z twoją siostrzenicą... Pomimo jej przezorności, łatwo nam będzie wybrać sposób, jak mamy dalej postąpić... A jeżeli sprawdzą się nasze domysły... jeżeli wie ona o wszystkiem, wtedy żadnego względu; a nadewszystko najmniejszego opóźnienia... Nie trzeba się ociągać.
— Czy miałeś sposobność uprzedzić osobę, o którą idzie? — spytała księżna po chwilowem milczeniu.
— Ma tu przybyć... około południa... niezawodnie...
— Zdaje mi się, że miejsce to byłoby dogodne do celu, jaki zamierzamy... pokój ten tylko firanki przedzielają od małego salonu; tam będzie dla niego bardzo dogodne miejsce.
— Wybornie.
— To człowiek pewny...
— Bardzo pewny... przecie już wiele razy używaliśmy go w podobnych okolicznościach; jest dobry do tajemnicy.
W tejże chwili lekko zapukano do drzwi,