Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/398

Ta strona została skorygowana.
VII.
UTARCZKA.

Panna Adrjanna Cardoville wchodząc do księżny, nie okazywała postawą hardości, lecz tylko przyzwoitą śmiałość. Twarz jej była wesoła, swobodna.
Spostrzegła księdza d’Aigrigny, okazała zdziwienie, uprzejmem skinieniem głowy powitawszy doktora i przeszedłszy przed baronem Tripeaud bez spojrzenia na niego, przywitała księżnę ukłonem, wykwintnym i pełnym szlachetnej powagi. Lubo ruchy i ułożenie pany Cardoville były doskonałe, a nadewszystko odznaczające się wdziękiem, prawdziwie niewieścim, jednak znać w nich było coś niepodległego i wyniosłego, jej poruszenia były otwarte i swobodne, jak jej charakter; czuć w nich było życie i młodość.
Rzecz dziwna, pan d’Aigrigny, jakkolwiek był człowiekiem światowym, człowiekiem bardzo rozsądnym, umiejącym panować nad sobą, zachować wszędzie powagę i nakazać dla siebie poszanowanie, jednak w obecności panny Cardoville, mimowolnie tracił odwagę, śmiałość i opanowywało go jakieś znużenie, jakby odrętwienie... Zakłopotany, nie wiedział, co ma począć wobec młodej dziewczyny, odznaczającej się zarówno śmiałością, jak dowcipem i dotkliwą ironją...
Od dawnego już czasu, i wbrew zwyczajowi, nie chciał próbować na Adrjannie owego uroku wymowy, której zwykle zawdzięczał ten powab, jakiemu prawie nie można się było oprzeć; mówił z nią sucho, ostro, nie wy-