z komisarzem policji... Przybywamy do pawilonu... Możecie sobie panowie wystawić zdziwienie tego urzędnika, gdyśmy tam zastali troje dziewcząt, ubranych jak komedjantki...
— Komisarz — mówiła dalej księżna — zaczął od surowego badania dziewcząt, pytał je, czy nie wiedzą, gdzie się ukrył młody rzemieślnik, którego widziano, jak wchodził do pawilonu, zajmowanego przez moją siostrzenicę... odpowiedziały z największą czelnością, że o niczem nie wiedzą...
— Dzielne dziewczęta! — pomyślała Adrjanna — biedny rzemieślnik ocalony, a protekcja doktora Baleinier dokona reszty...
— Na szczęście była ze mną jedna z mych pokojówek, Grivois; poczciwa ta kobiecina, przypomniawszy sobie, że widziała pannę Adrjannę, powracającą do domu, rano, o ósmej godzinie, rzekła naiwnie do urzędnika, iż rzemieślnik, którego szukają, wyszedł przez małą furtkę ogrodową, którą panienka niechcący zostawiła otwartą... wracając do domu.
— Ten postępek mej siostrzenicy, który tak zgorszył komisarza, niczem jest w porównaniu z tem, co jeszcze mam opowiedzieć panom — prawiła dalej księżna — przebiegliśmy więc cały pawilon, nic nie znalazłszy... ju żeśmy mieli wyjść z sypialnego pokoju tej panny — tu rzuciła pogardliwym wzrokiem na Adrjannę — gdyż ten pokój przeglądaliśmy na ostatku, gdy Grivois szepnęła mi, że złocone listwy fałszywych drzwi niezupełnie przystają... Zwracamy uwagę komisarza na tę okoliczność; jego policjanci węszą, próbują... aż tu otwierają się drzwi... i wtedy... zgadnijcie, co znajdują?... nie... nie... rzecz tak szkaradną, tak oburzającą... iż nie śmiałabym nigdy...
— A więc ja panią wyręczę i oszczędzę jej wstydliwości — przerwała śmiało i szyderczo Adrjanna, domyślając się z ciężkiem strapieniem, że wyśledzono kryjówkę
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/421
Ta strona została skorygowana.