Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/432

Ta strona została skorygowana.

z mej strony, zadać pani pewne pytanie. W każdym jednak razie, jeśli je pani uznasz za niedelikatne... nie odpowiadaj na nie.
— Mów pan... bardzo proszę...
— Niedawno... na kilka minut przedtem, gdy dano znać księżnie o przybyciu komisarza, mówiłaś pani o wielkiej wagi interesach pieniężnych, które ukrywano przed panią...
— Tak, w istocie...
— Słowa pani sprawiły widocznie na księżnie Saint-Dizier wielkie wrażenie...
— Wrażenie tak wielkie, iż niepewne domysły moje zamieniły się w przekonanie.
— Nie mam potrzeby mówić pani, droga przyjaciółko, że, jeśli wspominam o tej okoliczności, to jedynie dlatego, aby ofiarować pani moje usługi, jeśli osądzisz, że się na co mogą przydać; w przeciwnym razie, gdybyś pani dla jakiegobądź powodu zwierzyć się nie chciała przedemną... to się nie krępuj wcale mem zapytaniem.
Adrjanna zamyśliła się i odpowiedziała po chwili milczenia:
— Są rzeczy o których ja sama nie wiem... inne zaś wyjaśnić panu mogę... wreszcie są i takie, o których muszę zamilczeć... Pan jesteś dla mnie tak dobrym, iż szczęśliwą się czuję, że mogę mu okazać nowy dowód zaufania.
— A więc o niczem wiedzieć nie chcę — odrzekł doktór tonem szczerości — gdyż wyglądałbym na przyjmującego wynagrodzenie... gdy ja uważam się za stokrotnie wynagrodzonego przyjemnością służenia pani...
— Posłuchaj pan — mówiła Adrjanna, chcąc okazać, że nie zważa na delikatne skrupuły doktora — mam ważny powód do mniemania, że ogromny spadek ma być wkrótce podzielony między członków mej rodziny... a ja ich nie znam wszystkich.... gdyż po odwołaniu edyktu Nantejskiego, przodkowie nasi rozproszyli się po obcych krajach