Powóz zatrzymał się przed małym gankiem, który, na kilka stopni podniesiony, prowadził do sieni oświetlonej lampą.
Adrjanna, wchodząc na śliskie schody, wsparła się nieco na ramieniu doktora!
— Ach! jakże pani drżysz — odezwał się Baleinier.
— Tak — odrzekła, drżąc z zimna — okropnie mi zimno. W pośpiechu wyszłam bez szala... Ale jakże ten dom smutnie wygląda! — dodała, wskazując ganek.
— Jest to, jak nazywają, mały pałacyk ministerjalny, prywatne mieszkanie, gdzie kryje się minister przed zgiełkiem światowym i natręctwem proszących — rzekł, uśmiechając się Baleinier. — Racz pani wejść.
I otworzył drzwi do dość obszernej pustej sieni.
— Prawdę mówiąc — dodał doktór, ukrywając pod powierzchowną wesołością dość żywy niepokój — nasi ministrowie... nie nader okazale mieszkają, w przedpokoju ani jednego lokaja (chciałem raczej mówić woźnego). Ale na szczęście — mówił dalej, otwierając drzwi do pokoju przyległego do sieni — znam tu wszystkie manowce.
Panna de Cardoville wprowadzoną została do salonu, wyklejonego zielonem obiciem i skromnie umeblowanego mahoniowemi stołami i krzesełkami, pokrytemi żółtym utrechckim aksamitem; posadzka świeciła się, starannie wywoskowana; stołowa lampa, dająca zaledwie trzecią
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/435
Ta strona została skorygowana.
XII.
GABINET MINISTRA.