Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/439

Ta strona została skorygowana.

Zapukała w nie, ale i tu ta sama cisza, nikt się nie odezwał... kiedy niekiedy zaszumiał wiatr na dworze.
— Nie jestem wprawdzie lękliwą — rzekła Adrjanna, drżąc cała — nie wiem jeszcze, czy tu tak zimno w tym pokoju... ale nie mogę wstrzymać się od dreszczu; i zdaje mi się, że każdy, podobnie jak ja, uczułby tu... zgrozę... trwogę.
Wtem krzyki, a raczej dzikie, straszne wycia doleciały z góry nad pokojem, w którym się znajdowała, i wkrótce potem słyszeć się dało głuche tupanie, jakiś straszny tętent, pod którym uginał się sufit, jakgdyby kilka osób toczyło z sobą walkę.
Nadzwyczaj przelękniona Adrjanna krzyknęła z całej siły, zbladła jak śmierć, przez chwilę nie mogła ruszyć się z miejsca, potem rzuciła się do okna i szybko je otworzyła.
Gwałtowna zawierucha śnieżna zasypała jej oczy, zaczęła dąć do pokoju i swym powiewem rozwiała płomień lampy a potem zgasiła go zupełnie.
Równolegle i niedaleko od tego, w którym się znajdowała, wznosił się inny, wysoki budynek. Pośród ponurej ciemności widać było obszerne, jaskrawo oświecone okno... Przez niezasłonięte firankami szyby Adrjanna spostrzegła ludzką postać białą, wynędzniałą, wyschłą, za którą wlekło się jakieś prześcieradło; postać ta bezustannie i prędko przechadzała się przed oknem.
Wlepiwszy wzrok w to błyszczące w ciemności okno, Adrjanna stała jakby osłupiała, jakby zaczarowana tem osobliwem widowiskiem; kiedy nareszcie przerażenie jej doszło do najwyższego stopnia, krzyknęła z całych sił:
— Ratunku!
I trzymała się kraty, przy której stała, nie śmiąc i nie mogąc poruszyć się. Po kilku chwilach, gdy wciąż wołała ratunku, do pokoju, gdzie była, weszły dwie baby tak cicho, że ich nie spostrzegła, ciągle stojąc przy oknie.
Dwie te kobiety, w wieku od czterdziestu do pięćdziesięciu lat, czerstwe, silne, odziane były jak wiejskie dziew-