Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/453

Ta strona została skorygowana.

ka słodkimi nałogami... lecz przywiązanie i przyzwyczajenie ustąpić musiały przed nieubłaganą koniecznością... Z takich względów margrabia d‘Aigrigny, chociaż ubóstwiał swą matkę, chociaż konająca wzywała go do siebie... musiał jechać do Rzymu. Po takim przykładzie, jakże doktór Baleinier nie miał poświęcić Adrjanny?
W chwili, kiedy pan Baleinier kończył tak żarliwą mowę do Adrjanny, deseczka w drzwiach powoli usunęła się i dwoje oczu patrzyło z uwagą, co się dzieje w pokoju.
Nie spostrzegł tego Baleinier.
Adrjanna nie mogła oderwać wzroku od doktora, który jakby ją oczarował; milcząca, udręczona, przejęta jakąś trwogą, nie mogąc przeniknąć ciemnych głębi duszy tego człowieka, wzruszona mimowolnie szczerością nawpół zmyśloną, nawpół prawdziwą czułego, ubolewającego głosu, młoda dziewica powątpiewała na chwilę.
Pierwszy raz przyszło jej na myśl, że Baleinier może dopuścił się strasznej pomyłki... w dobrej wierze.
— Nie, nie... nie chcę... nie mogę wierzyć panu... zbyt wiele masz nauki, zbyt wiele doświadczenia, abyś mógł popełnić taki błąd...
— Błąd... — rzekł Baleinier poważnym, smutnym tonem — błąd... pozwólże mi pani mówić, w imię tej nauki, tego doświadczenia; posłuchaj mnie przez chwilę, moje dziecię... a potem... odwoływać się będę... do ciebie samej...
— Do mnie samej — odpowiedziała zdumiona Adrjanna — chcesz mnie przekonać, że... — potem przerywając sobie mowę, dodała z konwulsyjnym uśmiechem: — braknie jeszcze triumfowi pańskiemu, abyś mnie mógł zniewolić do wyznania, że jestem w obłędzie... że to jest odpowiednie dla mnie miejsce... że winna ci jestem...
— Wdzięczność... tak, winnaś mi ją pani, jak to już powiedziałem na początku tej rozmowy... Posłuchaj mnie tylko; moje słowa będą okrutne, bo są rany, które tylko żelazem i ogniem zagoić można. Zaklinam cię; moje kochane dziecię... zastanów się, mówię... a przelękniesz się...