Kiedy rozgrywały się sceny, powyżej opisane, w domu zdrowia doktora Baleinier, prawie w tymże samym czasie zaszły inne wypadki przy ulicy Brise-Miche, u Franciszki Baudoin.
Godzina siódma zrana wybiła na wieży kościoła Saint-Merry, dzień był pochmurny, szron osiadł na oknach w smutnej izdebce żony Dagoberta.
Nie wiedząc jeszcze o aresztowaniu swego syna, Franciszka oczekiwała go wczoraj przez cały wieczór, a potem przez część nocy, z wielkim niepokojem; nareszcie, znużona, około godziny trzeciej zrana położyła się na materacu obok Róży i Blanki.
Z nadejściem dnia, Franciszka wstała i poszła do izdebki Ągrykoli, przypuszczając, że wrócił nareszcie.
Róża i Blanka również wstały i ubrały się. Były same w smutnej, zimnej izdebce.
Niewiele śpiąc w nocy, spostrzegły, jak niespokojną była żona Dagoberta. Widziały ją, to chodzącą i coś do siebie mówiącą, to przysłuchującą się najmniejszemu szelestowi na schodach, to klęczącą przed krucyfiksem, stojącym w rogu izby.
— Moja siostro — rzekła Róża do Blanki, gdy Franciszka wyszła z izby — biedna żona Dagoberta jest bardzo niespokojna: Czy uważałaś tej nocy... jej zmartwienie? Jak ona płakała, jak się modliła!...
— Mnie tak samo jak ciebie wzruszyło jej zmartwie-
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/459
Ta strona została skorygowana.
CZĘŚĆ II.
PORWANIE SIEROT
I.
STRASZNE PRZECZUCIE.