Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/491

Ta strona została skorygowana.

Dalej widniał szczyt i front wysokiego budynku z ciosowego kamienia.
Blanka też rzekła do pani Grivois:
— Co za piękny dom!
— To jeszcze nic w porównaniu z tem, co panienki wewnątrz zobaczycie — odpowiedziała pani Grivois.
Woźnica otworzył drzwiczki; jakiż gniew ogarnął panią Grivois i jak się zadziwiły dziewczęta, gdy ujrzały Ponurego.
— Jakto! — zawołała pani Grivois, — to szkaradne psisko przybiegło aż tu za nami.
— Przeciwnie, dzielny to pies, — odpowiedział woźnica — ani na krok nie pozostał za mymi końmi...
Pani zduszonego Monsieura, podrażniona niewczesnemi pochwałami dla swego wroga, podeszła do małego przedsionka i zadzwoniła.
Kobieta w sukni zakonnej wyszła i ukłoniła się jej nisko.
— Przywiozłam dwie panienki; ksiądz d‘Aigrigny i księżna polecili, aby je zaraz rozłączyć i zamknąć w oddzielnych celach... surowych., rozumiesz mnie, siostro, w celach surowych, o chlebie i wodzie, jako zatwardziałe grzeszniczki — rzekła cicho pani Grivois.
— Zamelduję o tem wielebnej matce i tak się zrobi — rzekła, kłaniając się, furtjanka.
— Proszę ze mną, kochane panienki — rzekła pani Grivois do dziewcząt, które ukradkiem pieściły się z Ponurym — zaprowadzą was do waszej krewnej, a ja po was wrócę za pół godziny.
A zwracając się do dorożkarza, dodała:
— Woźnico, zatrzymaj tego psa.
Furtjanka, w połowie ukryta, stała za drzwiami.
Dlatego dziewczęta dopiero wtedy dostrzegły, że ich przewodniczka ma na sobie suknię zakonną, gdy prze-